piątek, 12 sierpnia 2016

"Papierowe Miasta" - recenzja książkowa



 Hej, dziś piszę dla was recenzję ostatnio przeczytanej przeze mnie książki pt."Papierowe miasta". Napisał ją mój ulubiony pisarz - John Green. Niektórzy go uwielbiają, inni uważają go za przeciętnego autora, a niewielu go nienawidzi - ile jest ludzi na świecie, tyle opinii.




 Książka jest o Quentinie, który żyje sobie spokojnie w Orlando, ma kilkoro przyjaciół i nie ma większych problemów w szkole. Jego życie w jedną noc zmienia Margo Roth Spiegelman - dziewczyna z sąsiedztwa i dobra znajoma z dzieciństwa. Ich relacja osłabiła się z czasem, kiedy poszli do szkoły, jednak cały czas chłopak jest w niej zauroczony.
We wcześniej wspomnianą noc Margo przychodzi pod okno Q (pseudonim Quentina), każe mu wziąć kluczyki od minivana jego mamy, które dostał na urodziny i zabiera go na wyprawę, w której ona ma m,in. zemścić się na kilku osobach.Dziewczyna zrobiła listę 11 rzeczy, które muszą zrobić jednej nocy.
 Q na początku nie pała entuzjazmem na tak szalone kilka godzin, jednak jest zakochany w Margo, więc poświęca swój czas na sen, żeby spędzić z nią trochę czasu sam na sam. Rankiem oboje rozchodzą się do swoich domów. Gdy Q wchodzi do szkoły okazuje się, że Margo zniknęła, choć to nie jest wielkim zaskoczeniem, gdyż zdarzało się to wcześniej. Po kilku dniach, gdy dziewczyny nadal nie ma, a jej rodzice zbytnio nie przejmują się nieobecnością córki, Quentin zaczyna poszukiwania na własną rękę.

"- Widzisz, jestem gorącą zwolenniczką przypadkowego użycia wielkich liter. Obowiązujące zasady są okropnie krzywdzące wobec wyrazów w środku zdania."

 Cała fabuła i bohaterowie są świetnie wykreowani. John Green musiał się nagłowić, żeby stworzyć poplątaną historię Margo, która mimo pewnych tajemnic, na końcu wydawała mi się za bardzo oczywista i wcale mnie nie zaskoczyła, choć podczas lektury zadawałam sobie pytanie "Co będzie dalej z Margo?".

"Tak trudno jest odejść - dopóki się nie odejdzie. A wówczas to najłatwiejsza rzecz pod słońcem."

 Nie jest to moja ulubiona książka Johna Greena (bo w tej kategorii zwycięża "Szukając Alaski"), ale jest bardzo fajną młodzieżówką. Jedyne, co przeszkadzało mi w tej powieści to bezwzględne zakochanie Q w Margo. Nie wiem, czy jest to możliwe, żeby poświęcić tyle dla tak małego uczucia.

Ocena: -6
U.

3 komentarze:

  1. Ciekawe
    pozdrawiam ciepło :)
    Tomek z w świecie ksiazek

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na razie czytałam tylko dwie książki Johna Greena w tym tą i bardzo mi się podobały. Ta niestety momentalnie mnie troszkę nudziła, ale mimo to mi się podobała. Na pewno w najbliższym czasie sięgnę po inne książki tego autora :)
    Bardzo fajna recenzja :*
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu :) Serdecznie zapraszam do odpowiedzenia na zadane przeze mnie pytania ;) http://ksiazki-recenzje-czytelnicy.blogspot.com/2016/11/liebster-blog-award-7.html

    OdpowiedzUsuń